poniedziałek, 24 czerwca 2013

Stephen King: „Sklepik z marzeniami ”

Cześć:)
Dzisiaj mam coś dla fanów horrorów. Pewnie większość z Was zna Stephena Kinga, który jest mistrzem tego gatunku. Ostatnio miałam okazję zapoznać się z jedną z jego książek.
Wydawca: Albatros Wydawnictwo
Data premiery: 2007-08-06
Ilość stron: 672
Tłumaczenie: Opracowanie zbiorowe
Rok wydania: 2004
Indeks: 69054938

Castle Rock to małe miasteczko, gdzie otwarcie nowego sklepu to naprawdę wielkie wydarzenie. Tym razem było bardzo podobnie, „Sklepik z marzeniami” okazał się jednak zupełnie inny od wszystkich. Właściciel, bardzo tajemniczy Pan Leland Gaunt zapewnia, że można znaleźć w jego sklepie dosłownie wszystko, a tym samym nikt nie wyjdzie z pustymi rękoma. Mieszkańcy są zafascynowani, że mogą u niego kupić rzeczy o których nawet nie śnili w dodatku po bardzo atrakcyjnej cenie. Pan Gaunt nie oczekuje pieniędzy. Zapłatą ma być z pozoru niewinny żart spłatany współobywatelowi. W rzeczywistości Leland niewoli dusze swoich klientów, a oni nie są w stanie mu się sprzeciwić w obawie, że stracą upragnione rzeczy. Miejscowy szeryf Pongborn będzie próbował przeciwstawić się sklepikarzowi. Czy mu się to uda?  Czy również zostanie schwytany w sidła zła?

Wszystko zaczyna się bardzo niepozornie, bo pierwszym klientem sklepu jest jedenastoletni chłopiec. Aż trudno w to uwierzyć, że stanie się on skutecznym zapalnikiem wielkiej bomby, która niebawem wybuchnie w Castle Rock. Niestety także pozostali klienci pod nadprzyrodzonym wpływem Pana Gaunta dokonują zakupów, wracają do domu odmienieni, jakby zostawili w sklepie cząstkę siebie-duszę? Wszystko owiane jest grozą i tajemnicą. Czytelnik czuję, że wydarzy się coś okropnego.Od pierwszych stron zdajemy sobie sprawę, że Sklepikarz ma plan, w którym prowadzi straszną grę. Klienci są  dla niego pionkami  w  tej grze, a on nie spocznie póki jej nie wygra.
Książka należy do tych, którym należy poświęcić trochę czasu. Mimo, że udało mi się przeczytać ją dość szybko, długo zwlekałam, żeby coś o niej napisać. Dlaczego?
Dlatego, że mam mieszane uczucia. Sam pomysł wydawał się dla mnie bardzo ciekawy i to właśnie dzięki niemu wybrałam ten horror, chociaż nie wiedziałam o nim za wiele. Stwierdziłam, że jeśli ktoś wymyślił taką fabułę, to na pewno mi się to spodoba. Niestety trochę się zawiodła. Akcja toczy się w żółwim tempie, a napięcie stopniowane jest aż za bardzo.Mimo wszystko dzielnie czytałam nawet wtedy, gdy robiło się po prostu nudno. Dosłownie pod koniec akcja nabrała tempa i okazała się interesująca. O zakończeniu nie mogę powiedzieć nic dobrego. Ten gatunek chyba ma to do siebie, że nigdy nic nie jest wyjaśnione dosłownie. Niestety zawsze mam z tym problem, co bardzo mnie irytuję. Lubię mieć wszystko jasno wyjaśnione. Wydaje mi się, że także w przypadku "Sklepiku z marzeniami" w zakończeniu występuje drugie znaczenie, którego do końca nie jestem pewna, a w ten sposób potrafię pół dnia zastanawiać się, czy czegoś przypadkiem nie przeoczyłam. Jednego, czego nie mogę zarzucić to to, że książka jest psychologiczna. Zwraca uwagę na zachowania człowieka, pokazuje jego egoizm, a sam diabeł jest czasem tylko szczegółem, bo chyba możemy oprzeć się pokusom?

Moja ocena:
5/10

"(...)Głos diabła brzmi słodko"



piątek, 14 czerwca 2013

Harlan Coben: "Tylko jedno spojrzenie "

Witam:) 
Na poczatku chciałabym podziękować Wam za wszystkie komentarze. Nawet nie wiecie jak bardzo one motywują na początku blogowania.

Harlan Coben jest nazywany megagwiazdą współczesnego  thrillera, a ksiazka "Tylko jedno spojrzenie" dobrze to potwierdza.
przeczytałam juz trochę książek Cobena. Pewnie jak większość pisarzy ma on swoje lepsze i gorsze powiesci. Mi osobiście nie przypadła do gustu seria z Myronem Bolitarem. Jeśli chodzi o "Tylko jedno spojrzenie" jestem na TAK!
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Z angielskiego przełożył: Zbigniew A. Królicki
Indeks: 69167492

Grace Lawson prowadzi spokojne i szczęśliwe życie u boku męża i dwójki dzieci. Wszystko zmienia się diametralnie, kiedy na odbitkach odebranych od fotografa dostrzega zdjęcie zrobione parę lat temu. Może na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic dziwnego, ale na fotografii Grace dostrzega swojego męża z grupką ludzi. Jedna z dziewczyn stojących koło niego ma przekreśloną twarz. Jack zaprzecza, by miał coś  wspólnego z tą  fotografią. Następnie wychodzi z domu i znika, a razem z nim tajemnicza odbitka. Okazuje się że,  Jack został porwany, a Grace robi wszystko by go odnaleźć. Próbuje dotrzeć do prawdy, ale wydaje się, ze wszyscy jej znajomi mają coś do ukrycia.

Trudno jest pisać o tym thrillerze w taki sposób, aby przez przypadek nie przekazać za dużo. Na końcu książki znalazłam cytat, który świetnie opisuje charakter powieści: "(...) Nigdy nie wiemy wszystkiego o tych, których kochamy". Wszystko tak naprawdę zaczęło się od sekretu, a jeśli dorzucimy do tego nieprawdopodobny zbieg okoliczności mamy mieszankę wybuchową, która prowadzi do jednego-katastrofy.
Tak niestety było też tym razem.  Mimo, ze wszyscy, którzy zwinili spotkali się ze sprawiedliwością, stało sie coś co zmieniło życie głównej bohaterki.
Akcja dzieje się w takim tempie, że nie sosób pomyśleć o czymś inny niz książka. Mamy też do czynienia z wieloma wątkami, które dosłownie do ostatniego zdania trzymają w napięciu, by następnie połączyć  się w  
jedna logiczna całość. W tym przypadku plusem jest to, ze praktycznie od początku  znamy porywacza męża Grace. Wiemy, że jest on bezwzględny, co dodatkowo podwyższa napiecie. Przy spotkaniu głównej bohaterki z porywaczem w głowie miałam tylko jedną myśl- nie idź z nim!  Ona tak naprawdę nie miała wyjścia musiała stanąć ze złem twarzą w twarz, aby ratować najbliższych.
Później okazuje się, że sprawy są bardziej skomplikowane, sięgają w przeszłość do strzelaniny na koncercie, gdzie była Grace i cudem uszła z życiem.
Muszę Wam powiedzieć, że po tej książce zmieniłam zdanie o Cobenie na lepsze:)
Szczególnie polecam tym, którzy lubią takie klimaty. Przy niej nie odpoczniecie nawet na moment!


Moja ocena:
9/10

"Czy jedna fotografia może zrujnować Ci życie?".

niedziela, 9 czerwca 2013

Carlos Ruiz Zafón: "Cień wiatru"



Cześć:)
Dzisiaj trochę o innej książce, którą określam jako jedną z lepszych na mojej półce. Opinie o niej są bardzo różne, ale jak wiadomo, każdy ma inny gust:)
Dwa lata temu byłam zafascynowana twórczością Stephenie Meyer i jej sagą o wampirach, a później również "Intruzem". Zaczęłam szukać czegoś podobnego, trochę zaczarowanego, ale omijając te wszystkie wampiry, których po pewnym czasie miałam dość. Doradzono mi książkę Carlosa Ruiza Zafóna: "Cień wiatru" i okazało się to strzałem w dziesiątkę.




Wydawca: Wydawnictwo MUZA S.A.
Data premiery: 2011-10-12
Tłumaczenie: Fabjańska-Potapczuk Beata, Casas Marrodan Carlos
Indeks: 61509672

Cmentarz Zapomnianych Książek to miejsce, o którym nie można powiedzieć nikomu. Daniel Sempere zaprowadzony tam przez swojego ojca musi wybrać jedną książki spomiędzy miliona innych, aby ocalić ją od zapomnienia. Niesiony przeczuciem, zauważa powieść Juliana Carxa "Cień wiatru". Chłopiec oczarowany lekturą, próbuje odnaleźć inne książki tego autora. Okazuje się, że zostały spalone, a komuś bardzo zależy, aby zniszyć ostatni egzemplarz. Kim jest tajemniczy mężczyzna? Czy Danielowi uda się ocalić książkę?
Przeczytajcie,  a na pewno się dowiecie:)

Książka zauroczyła mnie tym, że porusza naprawdę wiele tematów. Od pierwszej miłości Daniela, o jego rozterkach i rozczarowaniach, po jedną niepozorną książkę, która zawładnęła jego życiem. Klimat, w którym rozgrywają się wydarzenia, jest równie tajemniczy, jak fabuła powieści. Od samego początku także Daniel zyskuje moją sympatię, zwłasza wtedy, gdy odmiawia sprzedaży książki za wysoką kwotę. Wydaje mi się że mało jest dzieci, które w dzisiejszej dobie tych wszystkich gadżetów uważają książkę za coś ważniejszego niż np. najnowsza konsola do gry:). Rozumiem też, że każdy czas rządzi się swoimi prawami i kiedyś inne wartości były ważniejsze.
Książka napewno spodoba się komuś, kto chce odpocząć od dzisiejszego zabieganego życia, uważa, że czytanie i książki to coś wyjątkowego, że każda książka ma swoją duszę. Autor zadbał także o nasze wrażenia wizualne, więc w trakcie czytania towarzyszą nam przepiękne fotografie.

Moja ocena:
9/10
Oczywiście moja przygoda z Zafónem nie zakończyła się tą jedną powieścią. Zapoznałam się także z innymi jego dziełami:
Widziałam wiele niepochlebnych recenzji o książkach Zafóna dla młodzieży, tj. "Pałac Północy", "Książę Mgły", "Marina". Muszę Wam powiedzieć, że w każdej z nich jest ta charakterystyczna magiczna aura i zachęcam do ich przeczytania nie tylko młodzież.;)

"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie."
                                              Carlos Ruiz Zafón

Pozdrawiam;*

czwartek, 6 czerwca 2013

Camilla Lackberg "Zamieć śnieżna i woń migdałów"

Cześć:)
Pewnie się zastanawiacie dlaczego akurat ta książka. Mimo, że czas świąt Bożego Narodzenia i zimy minął, a za oknem mamy wiosnę i jest trochę cieplej uważam, że naprawdę warto ją przeczytać.
Jako, że jestem wielką fanką Camilli nie mogłam przejść obok tej książeczki(143 strony;)) obojętnie i tak trafiła do mnie pewnego bardzo mroźnego popołudnia. Kiedy za moim oknem sypał śnieg, czułam się zupełnie jak bohaterka powieści:) Myślę, że teraz także nie będziecie mieć problemu żeby przeczytać ją jednym tchem, bo książka niesamowicie wciąga;)


Wydawca: Czarna Owca

Tłumaczenie: Sawicka Inga

Indeks: 12306497


Opis z tyłu książki:
"Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia młody policjant Martin Mohlin jedzie na wyspę Valon, by poznać rodzinę swojej narzeczonej. Uroczysta kolacja przeradza się jednak w dramat- niespodziewanie na ziemię osuwa się martwy senior rodu i najbogatszy członek rodziny Liljecronas- Ruben. Martin nie ma wątpliwości, że doszło do morderstwa. sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że z powodu zamieci śnieżnej nie można wydostać się z wyspy. Uwięzieni w domu goście czują na plecach oddech śmierci..."

Jak w przypadku każdej książki Camilii zostałam dosłownie pochłonięta od pierwszego zdania. Całej powieści towarzyszy nastrój niepokoju, bo jakbyście się czuli uwięzieni w domu z mordercą, którym może być każdy?
Książka o rodzinie z którą najlepiej wychodzi się na zdjęciu, a także dla fanów Sherlocka Holmesa, który w tym przypadku był jedną z inspiracji dla Lackberg:)
Koniec naprawdę zaskakujący. "Zamieć śnieżna i woń migdałów" to ciekawa pozycja na zbliżający się weekend dla tych co nie mają zbyt wiele czasu, a chcieliby przeczytać coś co trochę potrzyma w napięciu. Jestem pewna, że po przeczytaniu z chęcią sięgniecie po po kolejne bardziej złożone kryminały Lackberg.

Moja ocena:
8/10

Czekam na Wasze oceny:)
Pozdrawiam;*






wtorek, 4 czerwca 2013

Asa Larrson: "Aż gniew twój przeminie"

Cześć;)
Mam na imię Alicja. Chyba od zawsze lubiłam czytać, ale od jakiegoś czasu poświęcam temu większą chwilę mojego życia;) Obecnie znaczna część książek, które posiadam to kryminały, dlatego to właśnie o nich będę pisać najczęściej. Rozumiem także, że każdy ma odmienny gust, więc końcową ocenę zawsze pozostawię Wam;)

Dzisiaj zacznę od książki: "Aż gniew twój przeminie", ale tylko dlatego, że jestem świeżo po jej przeczytaniu;)
Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Tłumaczenie: Walczak-Larsson Beata

Rok wydania: 2012

Indeks: 11366942

To akurat moja pierwsza książka tej autorki. Wcześniej dużo o niej słyszałam, ale idąc do księgarni wcale nie miałam zamiaru jej kupować. Po prostu nie było książki, którą chciałam więc trzeba było zadowolić się tą. Opis z tyłu ksiązki także wydawał się całkiem interesujący:

"Ze skutej lodem rzeki wyłowiono ciało osiemnastoletniej Wilmy Persson. Dziewczyna i jej chłopak zginęli kilka miesięcy wcześniej. Wyszli z domy ze sprzętem do nurkowania i zniknęli bez śladu. Policjanci są przekonani, że zginęli w wyniku wypadku. 
Tymczasem prokuratorce z pobliskiej Kiruny, Rebece Martinsson, śni się Wilma. Mówi jej, że została zamordowana. Gdy oględziny ciała dziewczyny potwierdzają taką możliwość, komisarz Anna Maria Mella w porozumieniu z prokuratorką rozpoczyna śledztwo.
W miarę postępu mieszkańcy wsi wpadają w popłoch. Komuś zależy, żeby policja odstąpiła od sprawy. W niewyjaśnionych okolicznościach umiera świadek, który może coś wiedzieć o zaginionych....
W tajemniczy sposób w śledztwie pomaga Wilma. Rebeca jest coraz bliżej mordercy i znowu musi się mieć na baczności."

Tytuł został zaczerpnięty z fragmentu księgi Hioba. Z tego co przeczytałam w podziękowaniach autorki, we wszystkich jej książkach zmarli ukazują się żywym, co wydaje mi się naprawdę ciekawym pomysłem. Na pewno więc fragment ten nie jest przypadkowy, a samo krótkie pytanie na początku: "Ale czy zmarły ożyje?" jest cichą zapowiedzią tego, co będzie dalej. A zaczyna się naprawdę ciekawie. Wilma opowiada o tym jak umierała ona i co czuła. Wszystko jest takie przerażające, a zarazem realne. W chwilach, kiedy dziewczynie brakowało powietrza, ja musiałam wziąć głębszy oddech. Nie wiem, może miałam nadzieję, że jednak jej się uda? Także sposób w jaki ukazuje się prokuratorce w śnie, jako martwa dziewczyna ociekająca wodą podsuwa mi obrazy dość ciekawych horrorów.
Niestety później było trochę gorzej. Dość szybko udało mi się w połowie odgadnąć kto jest mordercą.  Zwłaszcza, że mogliśmy zajrzeć w jego duszę  i  wyrzuty sumienia. Kiedy pozostało mi ok. 100 stron do przeczytania modliłam się o jakiś zwrot akcji, jakieś niedomówienie, a jednak nic. Morderca pozostał niezmieniony. Dowiedziałam się tylko co skłoniło go, a raczej ich do takiego czynu. Po dobrych recenzjach spodziewałam się czegoś trochę lepszego, ale nie uważam także żeby były to pieniądze wyrzucone w błoto. Co to, to nie!
Podobały mi się wątki  historyczne, które ciągle uczą mnie czegoś nowego, a jak wiadomo historii nigdy nie za wiele. W tej książce jest intryga, która przeplata się z opisem przeżyć bohaterów. Może ja po prostu lubię napięcie do ostatniego zdania, a tu  trochę tego zabrakło. Oczywiście nie będę oceniać autorki po jednej książce, bo widać, że Asa ewidentnie ma talent, a na pewno przeczytam jeszcze wiele jej książek, ponieważ mają naprawdę interesujący klimat;)

Moja ocena:
7/10
Przeczytaliście? Jak oceniacie?